Mój artykuł w Spiders’Web z dnia 8 września 2020 roku: Nie zauważysz, że coś kupiłeś. Płatności przyszłości będą niewidoczne
Jeszcze niedawno operacje finansowe wymagały wizyty w banku. Wraz z nastaniem internetu można było już przelewać pieniądze, używając komputera podłączonego do sieci. Oba te sposoby oznaczały jednak, że klient jest silnie zaangażowany w transfer swoich środków. Smartfony i powszechna mobilność mocno to zmieniły.
Współczesny użytkownik zaczyna traktować płatności jako czynność wykonywaną niejako przy okazji innych zajęć. Płaci się podczas spaceru, podroży samochodem, w pracy. Radykalnie zmniejsza się liczba operacji potrzebna do autoryzacji transferów finansowych, mają w tym konkretny interes podmioty e-commerce. Amazon, obserwując na przestrzeni lat zachowania swoich klientów, zdecydował się na wprowadzenie płatności za jednym kliknięciem. Była to reakcja na fakt, że do wielu finalizacji zakupów nie dochodziło. Klient gromadził zakupy w koszyku, ale w końcu ich nie nabywał, bo wymagano od niego przejścia przez zbyt długi łańcuch autoryzacji danych. Kupujący, któremu zaproponuje się uproszczony model płatności, będzie kupował więcej. To oczywisty czynnik, który wpływa na zaangażowanie firm w tworzenie i propagowanie coraz prostszych narzędzi transakcyjnych.
Technologia przyśpiesza procesy, upraszcza je, nieefektywne narzędzia zastępując takimi, które gwarantują większą wygodę użytkownika. Chociaż płatności mobilne stają się coraz mniej skomplikowane i odczuwalne, to smartfon również może okazać się etapem przejściowym w dalszej ewolucji transakcji. Jeden z moich tekstów poświęciłem karierze wirtualnych asystentów takich jak Siri, Alexa, Amazon Echo. Ich popularność systematycznie rośnie. A to powoduje, że wiele firm z różnych sektorów próbuje adaptować sterowanie głosowe do własnych produktów i usług. Jeśli za zasadną uznamy tezę, że w przyszłości kontakt użytkownika z urządzeniami będzie odbywał się bez udziału tradycyjnego interfejsu (klawiatura) a zmierzał w kierunku kontaktu bezdotykowego (wykorzystanie głosu, skanów twarzy), to ten trend szybko znajdzie odzwierciedlenie na rynku prywatnych finansów.
Wybiegając dalej w przyszłość, jeśli uda nam się doprowadzić do przełomu w badaniach, zaprojektować i zbudować, a na następnie skomercjalizować technologię do bezpośredniego połączenie mózgu ludzkiego z maszyną, dopiero wtedy będziemy mogli powiedzieć, że user experience sprowadziliśmy do jednej myśli (w tym wypadku wystarczy pomyśleć o płatności).
Dane o nas stają się paliwem dla inteligentnych technologii. Do ich efektywnego wykorzystania wkrótce nie będzie konieczne w ogóle nasze zaangażowanie. Zmierzamy ku sytuacji, by wszelkie nasze relacje z urządzeniami, takimi jak smartfon, komputer, samochód były maksymalnie szybkie, efektywne i inteligentne, a jednocześnie nieangażujące naszej uwagi.
Bazując na tej prawidłowości, płatności w przyszłości staną się „niewidoczne”. Do ich przeprowadzania nie będą potrzebne urządzenia wyposażone w interfejs, czy aplikacje wymagające aktywności ze strony użytkownika. Zbędne mogą okazać się firmy pośredniczące w rozliczeniach i banki. Rozwój zjawiska będzie integralny z rozpowszechnianiem się Internetu Rzeczy, czyli systemu połączonych ze sobą urządzeń, komunikujących się ze sobą za pomocą czujników. To połączenie oznacza samodzielność i inteligencję procesów przetwarzania danych. Z kolei technologia chmury i glokalizacja pozwolą na integrację danych pochodzących z urządzeń zewnętrznych – może to być sklep, samochód, czy urządzenia takie jak lodówka – z osobistymi danymi użytkownika. Także tymi, które dotyczą jego finansów.
Wyobraźmy sobie więc lodówkę, która samodzielnie „odkrywa” brak niezbędnych mi produktów. Zamówienie na nie zostanie złożone automatycznie, informacja przepłynie do sklepu internetowego, który natychmiast wyśle do mnie zamówione przez lodówkę produkty. Płatność nastąpi automatycznie. Odbędzie się w tle, przy wykorzystaniu danych, do których – za moja zgodą – będzie miał dostęp sklep. Pieniądze (w przyszłości jedna z wielu cyfrowych walut) będą pobrane z mojego cyfrowego portfela, który będzie stanowić część systemu opartego na technologii blockchain.
W łańcuchu tych operacji nie będą potrzebne już konwencjonalne autoryzacje, których wymaga bank i instytucje pośredniczące. Jeśli zdecyduję się na zakup produktu w sklepie offline, mechanizm będzie podobny. Gdy podniosę towar z półki sklepowej, umieszczę go w koszyku, zostanie to odnotowane przez sklepowy system, przesyłający informacje o zdarzeniu do chmury. To w niej zrealizuje się proces transakcyjny. Automatycznie, bez mojej wiedzy czy potwierdzenia. Dane o moich zakupach zostaną przetworzone przez systemy sklepowe i zawędrują do chmury nie tylko po to, by ściągnąć ode mnie pieniądze, ale również po to, by przygotować dla mnie ofertę promocyjną. Dodatkowym świadkiem tych wszystkich zdarzeń może zostać … lodówka, która może chcieć wtrącić tu swoje trzy grosze np. rozszerzając zamówienie o brakujące produkty.
Sposób, w jaki płacimy i w jaki będziemy płacić, ilustruje skalę przemian, jakie dokonują się na współczesnych rynkach finansowych. Jeśli więc weźmiemy pod uwagę rozwój technologii blockchain, Internetu Rzeczy, asystentów głosowych, powstawanie kolejnych kryptowalut i plany korporacji, które chcą emitować własne pieniądze, to mamy pełen obraz wielkiej dysrupcji branży finansowej.
Banki, by utrzymać się na rynku, będą musiały wyjść poza rolę instytucji czysto finansowych, oferujących tradycyjne produkty, takie jak kredyty, czy lokaty. Będą moim zdaniem coraz szybciej przemieszczały się z terytorium finansów w kierunku sektora technologicznego. Bank jako spółka technologiczna? Jak najbardziej. To już się zresztą dzieje.
Wiemy, ile kontrowersji budzą kryptowaluty. Jeden z wielu zarzutów, które są artykułowane pod ich adresem, dotyczy tego, że kryptowaluta jest tworem czysto technologicznym, nie mającym pokrycia w zewnętrznych aktywach, wartościach materialnych. Jednak ten argument przestaje być aktualny. Wkraczamy bowiem w erę walut powoływanych do życia przez korporacje. Przyszłość rynku finansowego i płatności będzie należał do GAFA (Google, Apple, Facebook i Amazon) lub wszelkich podmiotów, które dysponują kapitałem danych o zachowaniach klientów.
Facebook jest już coraz bliżej wprowadzenia Libry, Amazon planuje uruchomienie własnej platformy finansowo-rozliczeniowej. W przypadku korporacji waluty przez nie wyemitowane miałyby już zabezpieczenie i pokrycie w olbrzymim majątku, na który składają się terabajty danych dotyczących klientów.
Wymienione podmioty dzisiaj oferują narzędzia społecznościowe lub rozmaite dobra konsumpcyjne. Jeśli wprowadzą do swojego portfolio walutę, to klient może zacząć zadawać pytania o sens istnienia tradycyjnego pieniądza i banków.
Stworzenie własnego pieniądza i jego publiczna emisja będzie możliwa pod względem technologicznym, formalnym i prawnym. Jeśli dany, prywatny użytkownik dojdzie do wniosku, że jego waluta (lub tylko token) ma szanse powodzenia na rynku, to ją po prostu wyemituje. Jeśli zyska ona powodzenie, jego zdolności nabywcze będą rosnąć dynamicznie. Realizacja takiego scenariusza wpłynie oczywiście również na procesy transakcyjne. Płacenie własnym pieniądzem będzie miało walor psychologiczny – konsument może zyskiwać poczucie niezależności wobec rynku finansowego. Dodatkowo, im więcej użytkowników będzie korzystało z danej waluty, tym bardziej mechanizm rozliczeniowy danego użytkownika będzie stawał się sprawny i uproszczony – zgodnie z zasadą samodoskonalących się systemów opartych na deep learning.
Napisałem kiedyś, że jednym z najcenniejszym towarów naszych czasów jest zaufanie. Wszystkie opisane przeze mnie mechanizmy są absolutnie możliwe. Jednak elementem, który je uruchamia, jest ludzka decyzja dotycząca tego, czy pod taki system się podłączyć. Producenci dóbr, usługodawcy, kreujący własne waluty, będą mieli coraz więcej narzędzi do dyspozycji, by budować własne ekosystemy finansowe. Największym wyzwaniem może być dla nich przekonanie klientów, że ich rozwiązania są godne zaufania. W tym przypadku trudno mi jednoznacznie orzekać, czy zaufanie konsumentów będzie rozwijać się wprost proporcjonalnie do rozwoju technologicznego.
Powiązane artykuły:
– Kiedy przestaniemy być biologicznymi ludźmi?
– Sztuczna inteligencja to nowa elektryczność
– Tylko Bóg potrafi policzyć równie szybko, czyli świat komputerów kwantowych
Adam
i jeszcze beda za nas placic? straszne
CaffD
Ale zastanawia mnie jedno – jak przenieść do urządzenia przyszłości dane poufne? Mówiąc tak, żeby wszyscy naokoło podsłuchali? No dobrze, może i tak nie powinno się ich wpisywać do telefonu w przestrzeni publicznej. No to inny problem… Jestem na koncercie i muszę dać znać rodzinie, że wrócę godzinę później… Mam się dokrzyczeć do smartfona/opaski/innego urządzenia?
Andrzej_Ko
W wizjach z lat 70 czy 80 mieliśmy mieć kolonie na Marsie a w pracy pomagały nam androidy. No i nie ma tego.
Płatności bez naszej wiedzy ? To może u zamożnych lemingów. Tylko pewnego dnia obudzą się z długami na kredytówkach. Które zaciągnęła lodówka, komputer, telewizor…A nawet banki często mówią o kontroli wydatków.
Adam
Lubię nową technologię. Sam ją w końcu po części tworzę ale tak pomyślałem…
Wracam za 20 lat z roboty do domu i chcę sobie ebnąć Guinnessa. Otwieram lodówkę a tam znowu Tyskie w 4 paku po promocji bo jakieś korpo od lodówki i płatności sobie umowę wiązaną podpisało z producentem piwa. To horror nie przyszłość.
Grzegorz Wiatr
Telefonami już płacimy i one na pewno będą zdobywały popularność jako narzędzia płatności, ale tak naprawdę nie ma gadżetów, którymi nie będziemy mogli płacić. Popularne są już breloczki do samochodów i wkładki pod zegarek. Ogranicza nas tylko wyobraźnia
ZoraBora
Nie powinniśmy myśleć i skupiać się nad całkowitym wyeliminowaniem gotówki z obrotu. Bardziej powinno nam zależeć na popularyzacji płatności bezgotówkowych. Klient powinien mieć do nich jak najlepszy dostęp
Andrzej Maczalski
Czyli co, mamy sztucznie hamować rozwój bo ktoś się nie umie przekwalifikować? Teraz już w momencie zatrudnienia powinniśmy trzymać rękę na pulsie w zakresie szukania nowej pracy, bo rynek jest dynamiczny, a przez to niestabilny. Odnajdą się ludzie sprytni, mądrzy i inteligentni. Zawsze, w każdych warunkach, bo będą bazować na głupocie pozostałych. Bardziej niż w sztuce, którą da się wytworzyć z użyciem AI, upatrywałabym szansę na zwiększenie zatrudnienia w branży edukacji i szkoleń. Wszak trzeba będzie wszystkich w pewnym momencie obudzić z zimowego snu
Andrzej Czeczowski
Fajne i straszne. Idziemy w kierunku Chin i ich nacjonalizacji i totalnej inwigilacji
Andrzej44
a co jeseli nie bede chcial tego kupic, odebrać bo sie rozmyśliłem albo maszyna podjęła dla decyzje ?
Krzysztof Bikowski
Niestety taka przyszlosc nas czeka. Staniemy sie bezmyślnymi klikaczami