Rozszerzona rzeczywistość. Teraz ujrzymy coś więcej, niż Pokemona

Wirtualna i rozszerzona rzeczywistość rodzą się w zgiełku i zamieszaniu. Oba projekty rozpalają naszą wyobraźnię, obiecując nam przesunięcie granic ludzkiej percepcji. Poniekąd słusznie.

norbert biedrzycki rozszerzona rzeczywistość pokemon

Nowa rewolucja cyfrowa

Wraz z dyskusjami o rozwoju Internetu, od początku lat 90 tych materializują się dwie idee, które pobudzają wyobraźnię technologów i masowej publiczności: wirtualnej rzeczywistości (VirtualReality) i rozszerzonej rzeczywistości (AugmentedReality). Dzisiaj wielu przedstawicieli branży IT uważa wręcz, że dokonujący się przełom w badaniach i wdrażaniu VR i AR jest porównywalny do rewolucji, która wcześniej doprowadziła do narodzin globalnej sieci.

 

Walka o wirtualną i rozszerzoną rzeczywistość

Z zaciekawieniem, ale i wyrozumiałością obserwuję, jak zmienia się perspektywa w medialnym traktowaniu AR i VR. Raz po raz, do głosu dochodzą publicyści, którzy przekonują nas do tego, że oba zjawiska to przede wszystkim olbrzymia okazja dla rozwoju nauki, medycyny, edukacji i biznesu. Jednocześnie, co pewien czas, słychać entuzjastyczny głos środowisk związanych z kinem, grami komputerowymi, a nawet przemysłem erotycznym. Sądzę, że coraz częściej będziemy świadkami podgrzewania atmosfery wokół tego tematu, czego przykładem są rynkowe losy aplikacji Pokemon Go – wirtualna i rozszerzona rzeczywistość nie lubią wokół siebie ciszy.

 

Wyjaśnianie naszego świata

Warto doprecyzować, na czym polega różnica między AR i VR. Rozszerzona rzeczywistość to synteza świata rzeczywistego i świata cyfrowej informacji. Ta ostatnia zostaje „nałożona” – przez wykorzystanie aplikacji, smartfona lub okularów – na rzeczywistość fizyczną, po to, by ją nam wyjaśniać i opisywać. Obie sfery współistnieją równolegle, a ich zmiksowanie przynosi korzyści poznawcze, intelektualne, czy rozrywkowe. W przypadku rzeczywistości wirtualnej zostaje stworzona osobna przestrzeń w oparciu o grafikę trójwymiarową. W momencie nałożenia specjalnych gogli, odcinamy się od bodźców zewnętrznych. Stajemy się aktorem – uczestnikiem wykreowanego świata wirtualnego. Według mnie ta różnica wpłynie w dużym stopniu na to, jak te dwa zjawiska będą ewoluować. Jest coś ciekawego w stwierdzeniu, że VR będzie służyć eskapizmowi – ucieczce od rzeczywistości, podczas gdy AR ma tę rzeczywistość nam przybliżać, wyjaśniać. W tej myśli tkwi pewne uproszczenie, ale nie można nie zauważać w niej sensu.

 

Rzeczywistość czasem się opiera

Najciekawsza w rozwoju nowych trendów jest ich nieprzewidywalność. Nie upłynęło jeszcze tak wiele czasu od premiery Google Glass – pierwszego masowego urządzenia, które miało umożliwić nam doświadczanie rozszerzonej rzeczywistości. Okulary Google, (ich idea rodziła się w dwóch najbardziej strzeżonych budynkach koncernu) ułatwiały dostęp do wyszukiwarki internetowej, pozwalały na nagrywanie filmów. W przyszłości miały stać się narzędziem recepcji skomplikowanych symulacji trójwymiarowych. Mogliby z nich korzystać np. studenci medycyny, używający okularów do oglądania wirtualnych operacji lub np. miłośnicy motoryzacji, obserwujący pracę podzespołów pojazdu. Takie zastosowanie wykorzystywałoby całą ideę AR. Projekt został jednak zawieszony, a na tą decyzję wpłynęło kilka czynników. Zagrały względy natury fizjologicznej – oczy użytkownika okularów męczyły się szybciej, niż przewidywano. Pojawiły się wątpliwości prawne dotyczące ochrony prywatności (efekt używania kamery). Przeoczoną kwestią okazała się nieprzychylna reakcja osób, które spotykały w swoim otoczeniu ludzi z nałożonymi okularami. Rzeczywistość chwilowo „sprzeciwiła się” rozszerzaniu.

 

Branża inwestuje

Ale tylko na moment. Branża technologiczna pracuje nad AR zbyt długo, by po pierwszej porażce zrezygnować ze swoich ambicji. Z tegorocznego, styczniowego raportu Digi-Capital dowiadujemy się, że inwestycje w VR i AR w 2015 roku wyniosły prawie 700 mln dolarów. W ciągu najbliższych czterech lat wartość rynku zestawów do doświadczania VR ma zbliżyć się do 3 mld dolarów. Prace nad nowymi projektami prowadzone są z pełną mocą zarówno w laboratoriach gigantów, jak i w niezależnych firmach. Microsoft zaprezentował niedawno okulary HoloLens, których działanie oparte jest na wykorzystaniu hologramów. Użytkownik znajdujący się w pomieszczeniu obserwuje je poprzez wirtualne obrazy, które są wyświetlane w przestrzeni. Kilka miesięcy temu Facebook przejął producenta gogli Oculus Rift, firmę Oculus VR, płacąc z nią…2 mld dolarów! Mark Zuckerberg jest przekonany, że w najbliższej przyszłości możemy się spodziewać przełomu w podejściu do AR i VR. Mają się one stać przede wszystkim powszechnymi narzędziami komunikacji. Założyciel Facebooka wierzy też w to, że moment, w którym gogle do AR zaczną przypominać zwykłe okulary, nie jest zbyt odległy. Już dzisiaj obserwuję ciekawą refleksję całej branży, która zdaje sobie sprawę z tego, że sukces nowych produktów VR i AR stanie się możliwy wtedy, gdy z nowego trendu zniknie etykieta elitarności. Przykładem mogą być okulary Google Cardboard. Wykonane z kartonu, działają w oparciu o smartphona, który umieszcza się w środku. Do funkcjonowania urządzenie wymaga zainstalowaniu aplikacji ściągniętej z sieci, a cała przyjemność kosztuje zaledwie kilkanaście dolarów!

 

Drugie przebudzenie Pokemonów

Można na fenomen Pokemon Go spojrzeć z dystansu, a nawet z przymrużeniem oka. Miliony młodych ludzi biega po mieście ze smartfonami, by spotkać popularne stwory wymyślone niegdyś przez Nintendo. Ale to najnowsze zamieszanie pokazuje, że w całym procesie wdrażania idei AR znaleźliśmy się w momencie przełomowym. Obserwując błyskawiczną reakcję rynku na popularność aplikacji Pokemon Go, uświadamiamy sobie, jaki potencjał biznesowy tkwi w całym zjawisku. Jedna z pierwszych pozytywnych reakcji na fenomen Pokemonów nadeszła z siedziby McDonaldsa. Dzisiaj sieć restauracji opracowuje strategię, która zakłada, że poszukiwacze Pokemonów prędzej czy później zawitają w progi lokalu, by w trakcie posiłku szukać ulubionych stworków. W Stanach Zjednoczonych jedna z sieci sklepów z elektroniką po podpisaniu umowy z Nintendo przeżyła najazd młodych konsumentów, którzy przy okazji polowania na Pokemony dokonywali zwiększonych zakupów. Wielka popularność aplikacji musiała uruchomić natychmiastowo wyobraźnię specjalistów zajmujących się marketingiem miejsc. Wykorzystanie Pokemon Go do promocji miasta, lokalu, sklepu wydaje się już dzisiaj czymś oczywistym. Entuzjazm z jakim najmłodsi konsumenci powitali aplikację musi – prędzej, czy później – udzielić się pracownikom laboratoriów z Doliny Krzemowej. Zresztą już tak się stało. Tuż po spektakularnym debiucie aplikacji, przedstawiciele koncernu Apple zapowiedzieli pokaźne inwestycje w innowacje i badania związane z AR. Słynne stworki uczyniły więc dla popularyzacji idei AR więcej, niż setki publikacji i konferencji gromadzących specjalistów z branży IT.

 

Konsekwencje z rozszerzenia rzeczywistości

AR zrewolucjonizuje każdy obszar naszego funkcjonowania. Wprowadzona do firm może stać się doskonałym narzędziem szkoleniowym, integracyjnym i prezentacyjnym. Wdrożona do edukacji będzie niezastąpiona w procesie prezentacji wiedzy, symulacji procesów, przeprowadzania rozmaitych doświadczeń. Narzędzia i systemy AR wykorzystywane w sprzedaży odmienią postrzeganie klienta, jego wyborów i preferencji. Właściciele sklepów, specjaliści od marketingu muszą zdać sobie sprawę z tego, że prezentowanie, a nawet tworzenie nowych produktów będzie wyglądało inaczej. Podczas zakupu kosmetyku spojrzymy na niego zaledwie kilka sekund, zyskując kompletne informacje o jego składzie chemicznym. Wybierając nowy samochód, w ciągu kilku chwil dowiemy się wszystkiego o każdym jego podzespole i zastosowanych innowacjach. Za sprawą AR wkraczamy w erę maksymalnej customizacji usług. Idealnego dostosowania produktów do naszych potrzeb, całkowitej indywidualizacji oferty.

Wierzę, że rozszerzona rzeczywistość umożliwi nam mocniejsze, a w pewnym sensie „ponowne” przeżywanie rzeczywistości. Nie odizoluje nas od niej. Dostarczy też naszym zmysłom dodatkowych niespodzianek. Zwiększy nasze poczucie wolności i pogłębi naszą gatunkową i społeczną samoświadomość.

 

Powiązane artykuły:

Upadek hierarchii, czyli kto właściwie rządzi w Twojej firmie

Technologia napiera na biznes – czyli czego możemy spodziewać się w 2017

Twoi klienci przybywają z przyszłości, a ty gdzie jesteś?

Blockchain ma potencjał do wzruszenia podstawowych filarów naszego społeczeństwa

Nowy gracz na sportowej arenie: Big Data

 

Pokemon GO

 

Wirtualna rzeczywistość w architekturze

 

Rozszerzona rzeczywistość w edukacji i zastowaniach medycznych

 

Skomentuj

6 comments

  1. Krzysztof Bikowski

    Rynek wirtualnej rzeczywistości rozwija się bardzo szybko ale nierównomiernie. Wszyscy producenci mówią że za chwilę nastąpi prawdziwa rewolucja w rozrywce. Póki co ni jest to rewolucja. Ot takie okulary. Jeśli te urządzenia okażą się klapą, wirtualna rzeczywistość nie zdoła przebić się do masowej świadomości użytkowników, klientów. Może się okazać klapą. Pamitacie film Avatar? Miało być tak pięknie a dziś okulary 3D dołączane na siłę do nowych telewizorów nie są wykorzystywane – nie ma nowych filmów w 3D. Co innego biznes. Tu zastosowań może być wiele. Industry 4.0

  2. Adam T

    No tak, ale z perspektywy czasu okazało się że Pokemony się wypaliły i zachwyt marketingowy się skończył. Akcje spadły. Co do VR, AR to jestem przekonany że jest to przyszłość – potwierdza to rosnąca liczba zastosowań. Całe Industry 4.0 opiera się na tej technologi. Mocno kibicuję

  3. Andrzej K

    Nieporadna ale jednak przyszłość Augmented Reality. Liczba zastosowań dla tej technologii jest niesamowita. A zaczęło się od technologii wojskowej – kto pamięta wyświetlacze HUD w hełmach pilotów?

  4. DCzaj

    Mijać córka na szczęście przestała w to już grać. Znudziło ja to jak każda gra. Ale faktycznie możliwości oglądania i przezywania świata przy takiej technologii są niesamowite. To jest niewątpliwie przyszłość