Przewaga maszyn nad ludźmi nie musi oznaczać, że zostaniemy przez nie kiedyś zniszczeni. Inteligentna technologia zdobędzie przewagę nad nami (jeśli w ogóle zgodzić się z tezą o przewadze) w bardziej wyrafinowanym stylu. Zmusi nas po prostu do nieustannej nauki. Otwartość na przyjmowanie kolejnych porcji nowych informacji stanie się warunkiem naszego przetrwania w stechnicyzowanym świecie. I właśnie ta przystosowawcza gotowość do ciągłego kształcenia się, zagwarantuje ludziom w miarę stałe zatrudnienie. Uczmy się jak maszyny, a nawet bardzoej.
Najważniejsza cecha pracownika
Inteligencja społeczna i emocjonalna, zdolności komunikacyjne, kompetencje międzykulturowe, gotowość do pracy zdalnej i wirtualnej, ogólna mobilność – to cechy, o których mówimy, że staną się coraz bardziej cenione przez pracodawców w przyszłości. W pełni się z tym zgadzam. Lecz jeśli miałbym wskazać tylko na jedną i najważniejszą kompetencję, która będzie niezwykle istotna w najbliższych kilkunastu latach, to wybrałbym gotowość pracownika do uczenia się. Stanie się ona kluczowa na każdym stanowisku – nieważne czy będzie ono związane z budowaniem samochodów, tworzeniem programów informatycznych, edukacją dzieci w szkole, czy pozyskiwaniem nowych klientów.
Dywersyfikuj wiedzę
Podoba mi się analogia między sytuacją osoby mierzącej się z wymaganiami zmieniającego się rynku pracy, a inwestorem giełdowym. O tym, że należy unikać inwestowania w jeden typ aktywów, wie nawet przeciętnie doświadczony gracz. Szanse na inwestycyjny sukces rosną wraz z dywersyfikacją portfela. Ta prawidłowość dobrze definiuje oczekiwania wobec pracownika przyszłości. Będzie on zdobywał kwalifikacje szybko, by równie szybko zmieniać je na umiejętności zupełnie nowe.
Niech żyje zmiana
Zasada nieustannej zmiany będzie obecna w trakcie całego życia zawodowego. Długotrwałe kariery budowane w jednym miejscu pracy będą zjawiskiem marginalnym. Zastąpią je regularne migracje do innych pracodawców. Kilkanaście lat temu CV, z którego wynikało, że pracownik często zmieniał pracę budziło podejrzenia, że osoba ta ma kłopoty z utrzymaniem się na jednym miejscu. Dzisiaj kilka stanowisk w życiorysie zawodowym czterdziestolatka to norma. Myślę, że nasze dzieci w wieku czterdziestu lat będą miały za sobą doświadczenie pracy w kilkunastu firmach. Niektórzy rekruterzy twierdzą wręcz, że w przyszłości rok pracy spędzony u jednego pracodawcy, to będzie maksimum. Można na to spojrzeć jak na opowieść o niestabilności rynku zawodowego w przyszłości. Ale dla mnie w tym opisie dużo bardziej istotne jest co innego – liczy się tu informacja o tym, że nasze dzieci będą całe życie zdobywać nowe umiejętności i chłonąć nową wiedzę.
Rynek szybszy niż szkoły
Problemem, który odczuwamy już dzisiaj, a który będzie narastał w przyszłości, jest przepaść między klasycznymi systemami edukacji, a wymaganiami rynku pracy. Możemy o tym przeczytać chociażby w opracowaniu firmy McKinsey, zatytułowanym Technology, jobs, and the future of work. James Manyika, szef McKinsey Global Institute stwierdza w nim: Systemy edukacyjne nie nadążają za zmieniającym się charakterem pracy, co powoduje, że wielu pracodawców twierdzi, że nie może znaleźć wystarczającej liczby pracowników z umiejętnościami, których potrzebują. W ankiecie McKinsey dotyczącej młodych ludzi i pracodawców w dziewięciu krajach, 40 procent pracodawców stwierdziło, że brak umiejętności był głównym powodem wolnych miejsc pracy. Sześćdziesiąt procent twierdzi, że nowi absolwenci nie byli odpowiednio przygotowani do świata pracy.
Sytuacja okazuje się jeszcze bardziej skomplikowana, gdy weźmiemy pod uwagę punkt widzenia szczęśliwych posiadaczy pracy. Autor cytowanego opracowania przytacza badania zrealizowane przez portal LinkedIn, z których wynika, że aż 37 procent respondentów wskazywało na to, że nie wykorzystują swoich kompetencji w miejscu zatrudnienia i że wykonywane obowiązki nie stanowią dla nich żadnego pozytywnego wyzwania.
Szefie, podłącz mnie do informacji … uczmy się
Remedium na ten problem musi stać się znacząca ewolucja modeli edukacji. Wieloletnia nauka uniwersytecka będzie się systematycznie skracała. Coraz więcej kompetencji na obszarze kształcenia będą przejmować pracodawcy. Miarą efektywności firm przyszłości będzie to, na ile będą one zdolne szybko reagować na świat zmieniających się danych. Przy czym reakcję należy tu rozumieć jako „podłączenie” pracownika do właściwego źródła informacji, stworzenie mu warunków ku temu, by mógł je zdobyć i aktywnie wykorzystywać w trakcie obowiązków. Zmuszeni sytuacją na rynku, pracodawcy będą musieli wchodzić w rolę organizatorów kursów i szkoleń, a dla pracownika integralną częścią profesjonalnego doświadczenia będzie uczenie się w trakcie codziennych obowiązków zawodowych.
Edukacja rozproszona
Zdobywanie wiedzy będzie pozbawione aury dostojeństwa i uniwersyteckiego skupienia. Zamiast tego edukacja przyszłości może coraz bardziej przypominać odpalenie filmu na YouTubie , z którego coraz częściej czerpiemy informacje o tym jak gotować, jak inwestować w kryptowaluty i co liczy się w świecie najnowszej technologii. Być może coraz bardziej istotną rolę w procesie edukacyjnym będą odgrywać wideo blogerzy dzielący się swoim profesjonalnym doświadczeniem i podobnymi odczuciami, jeśli chodzi o rynek pracy. Pracownik przyszłości będzie nieustannie korzystał z multimedialnych gadżetów w trakcie pracy i wchodził w nowe relacje komunikacyjne (np. na portalach społecznościowych). Stopniowo może zacierać się granica między zabawą, grą, relacjami towarzyskimi, a pracą i edukacją.
O tym, jak ważna będzie swoista „lekkość” w zdobywaniu nowej wiedzy, i jak różnymi kanałami będą do nas płynąć świeże informacje, wiele mogliby powiedzieć dzisiejsi milenialsi.
Czy damy radę?
W chwili gdy piszę te słowa, ilość nowych informacji na świecie wzrosła wielokrotnie w stosunku do stanu z wczoraj. Według badań IBM w ciągu najbliższych kilku lat, ilość ta podwajać się będzie co 11 godzin. Ale tym szalonym wzrostom towarzyszyć będzie rozwój naszych zdolności poznawczych. Biorąc pod uwagę dążenie naukowców do przedłużania ludzkiego życia, rozwój inżynierii genetycznej i poprawianie ogólnej sprawności naszego ciała, przyswajanie wiedzy będzie z pewnością możliwe do późnych lat. To też może wydłużyć naszą produktywność i spowodować, że data urodzenia nie będzie aż tak ważna w procesie zatrudniania, jak ma to miejsce dzisiaj.
Misja firm i rządów
Wnioski z tych rozważań wydają się wręcz banalne. Sukcesu na rynku pracy nie odniosą jednostki, które pozyskiwanie wiedzy będą odczuwały jako przymus. Na sukces będą mogli liczyć ci, dla których nieustanna edukacja stanie się czymś tak oczywistym, jak wyjście po zakupy. Firmy, a także rządy przyszłości będą odpowiedzialne za misję przekwalifikowania pracowników i dostarczania im narzędzi do efektywnej samoedukacji. Jeśli nie będzie ona realizowana, wówczas możemy wrócić do pytań o to, czy staniemy się ofiarami algorytmicznych maszyn. Owszem staniemy się, jeśli one kiedyś „wyczują”, że uczenie nie jest dla nas – ludzi – czynnością najważniejszą.
. . .
Cytowane prace:
AIHR Digitial, Alastair Brown,10 Game-Changing Modern Recruiting Techniques To Try Out, Link, 2018.
McKinsey Global Institute, James Manyika, Technology, jobs, and the future of work, Link, 2018.
The Guardian, Tomas Chamorro-Premuzic, Four reasons why the digital age has yet to revolutionise recruitment. HR technologies can predict a candidate’s likely performance in the role, yet companies are generally not using them to their full potential, Link, 2018.
FORBES, Jeffrey J. Selingo and Kevin Simon, The Future Of Your Career Depends On Lifelong Learning, Link, 2019.
. . .
Powiązane artykuły:
– Kto zyska a kto straci na rewolucji cyfrowej?
– Kiedy przestaniemy być biologicznymi ludźmi?
– Sztuczna inteligencja to nowa elektryczność
– Tylko Bóg potrafi policzyć równie szybko, czyli świat komputerów kwantowych
Czesław
rozwazanie jest o tym czym jest swiadomosc, to ze prac Cie kopnal nie swiadczy o jego swiadomosci tylko o Twojej nieostroznosci – wiemy jak prad dziala, wiemy jak go „zrobic”, wiemy czym jest – i to jest roznica, bo przy SI niby wiemy jak ja zrobilismy ale juz czasem nie wiemy dlaczego podjela takie a nie inne decyzje. Nie wiemy nie dlatego, ze nam sie nie chce, tylko dlatego ze nie rozumiemy procesow ktore zaszly lub zle interpretujemy wyniki, lub za malo czasu an to poswiecilismy – w przeciwienstwie do pradu. Artykul jest o tym czy to juz jest swiadomosc, czy tylko nasza niewiedza – a juz generalnie jak wpsomnialem problematyczne jest zdefiniowanie samego pojecia, wiec tym trudniej cos klasyfikowac czy jest czyms co nie do konca jest zdefiniowane.
CzarekZ23
No tak, ale już teraz większość droższych modeli smartfonów, tabletów i najnowszych procesorów PC posiada wbudowane elementy AI.
Aaron Maklowsky
imo panikarstwo. Zawody umierają i powstają. Jest masa zawodów, które wymarły, ale ciągle powstają inne. Myślałby ktoś kiedyś, że będzie coś takiego jak YouTuber, Influencer, Coach motywacyjny, a zniknie kowal czy latarnik? Taka jest kolej rynku, trzeba znaleźć swoją niszę, a nie biadolić, że państwo ma ratować, bo skończy się na dopłacaniu do nierentownych inwestycji. Urząd Pracy chyba oferuje jakieś kursy czy szkolenia, ale nie korzystałem więc nie twierdzę, że na pewno.
Aha no i na koniec – nie ważne jak wiele pracy zajmą maszyny, ZAWSZE będzie potrzebny ktoś do ich nadzoru. Nawet jeśli jego praca będzie polegała tylko na tym, żeby siedzieć i się gapić i w razie problemów wcisnąć czerwony guzik.
Andrzej Maczalski
Teraz już w momencie zatrudnienia powinniśmy trzymać rękę na pulsie w zakresie szukania nowej pracy, bo rynek jest dynamiczny, a przez to niestabilny. Odnajdą się ludzie sprytni, mądrzy i inteligentni. Zawsze, w każdych warunkach, bo będą bazować na głupocie pozostałych. Bardziej niż w sztuce, którą da się wytworzyć z użyciem AI, upatrywałabym szansę na zwiększenie zatrudnienia w branży edukacji i szkoleń. Wszak trzeba będzie wszystkich w pewnym momencie obudzić z zimowego snu
Janusz Plaka
Mnie nie przeraża sama wizja, uważam że to naturalne i nie ma w tym nic złego. Gorszy jest jednak fakt że nie ma w rządzie nikogo kto pomyślałby o tym że należy się przygotować na likwidację niektórych zawodów póki mamy czas się na to przygotowywać.
Co do kas w marketach, od jakiś 5 lat mówię że rząd powinien dogadać się z największymi sieciami handlowymi w Polsce i wprowadzić jakiś program ze szkoleniami dla zwalnianych w przyszłości pracowników w celu ich przekwalifikowania.
To samo powinno dotyczyć np górników, chociaż wiem że trudno będzie im znaleźć branże z takimi przywilejami jakie mają teraz.
Adeptus99
W sensie że jakieś tam algorytmy są wstanie naśladować proces biologiczny? No okej. Tylko że to nie jest to co odpowiada za naszą inteligencję, tylko za usunięcie niesprawnych elementów, aby nasza inteligencja osiągnęła swój maksymalny poziom.
TomaszKik
Sztuczna inteligencja, dopóki nie ma samoświadomości (czy można mówić tutaj o sztucznej świadomości w kontekście sztucznej inteligencji – czy to jeszcze sztuczna inteligencja?) jest maszyną, narzędziem jak każde inne używane przez człowieka. Myślę więc, że to człowiek powinien być odpowiedzialny za wszelkie konsekwencje jej działania – nawet jeśli nie był w stanie ocenić skutków zanim jej użył. Nawet skłaniałbym się do stwierdzenia zwłaszcza, jeśli nie był w stanie ocenić skutków przed użyciem SI.
Robert Kaczkowski
Na ten moment nie powstał system, który w dużej mierze odwzorowuje sposób myślenia człowieka z jego plusami i minusami.
Jacek B2
W temacie AI jest też (i może przede wszystkim) najbardziej dramatyczny aspekt militarny. Bo nie ukrywajmy, że na tym polu są poczynione największe i gigantyczne nakłady finansowe idące w miliardach dolarów. Autonomiczne roboty już za chwilę będą same wyszukiwać i zabijać wrogów, amerykanie już dawno zapowiedzieli, że F35 to jest ostatni ich załogowy samolot bojowy; i nawet nam w Polsce marzą się chmury dronów dzielnie strzegące naszych granic na przesmyku suwalskim.
KrzysiekC
maszyny będą lepsze, efektywniejsze i szybsze
Andrzej44
Mówiąc o naszej cywilizacji mówię o całym zapleczu technologicznym, które nas aktualnie wspiera. Może to być bolesny upadek z którego jako gatunek możemy się już nie podnieść. I żadna sztuczna inteligencja nam nie pomoże. Bardzo często widzę jak to AI wygląda od podszewki, i jak daleko jest jeszcze do tych zapowiadanych rewolucji. Obawiam się, że AI nie pomoże nam jeżeli nie pomożemy sobie sami. Technologie AI są doskonałe w optymalizacji pojedynczych zadań, ale do ich pracy wymagane są olbrzymie zasoby. Zasoby, których możemy już za 30 lat nie posiadać.
Ile procent prądu potrzebnego do wytrenowania kolejnego modelu sieci neuronowych jest dostarczanych z paliw kopalnych? I czy ta wytrenowana sieć, czy to grająca w GO, czy bawiąca się ze sobą w chowanego, pozwoli na to, żeby tych paliw spalić mniej w następnej iteracji?
Obawiam się, że mam chwilowo mocno pesymistyczne podejście do ludzkości jako całości.
TomekSz
Kiepska ta wizja dla nas, ludzi
Czesław Kumis
Podstawą dla takich przedsięwzięć jest opracowanie uzasadnienia biznesowego i realistyczna ocena, w jakich obszarach AI może przynieść korzyści. Drugim istotnym warunkiem skutecznego wdrożenia jest wdrożenie AI w obszarze strategicznie ważnym i silne przekonanie o jego istotności. Inaczej żaden zarząd się na to nie zgodzi
Jacek B2
Dobry wpis
Andrzej23
Zdecydowanie. O ile nie chcemy być przez maszyny skunsumowani lub zaadoptowani jak puppets
JacekPlacek5
Zdecydowanie bardziej
PiotrKisz21
Musk dość często zmienia kierunek rozwoju, często też jedno mówi a inne robi. Job początkowo był zachwycony możliwościami AI, później bardziej się tonował (polecam jego biografię Isaccsona). Natomiast odniosłem się przede wszystkim do jednej z ostatnich konferencji z Hawkingiem, gdzie w ciekawy sposób został poruszony temat zagrożeń że strony AI – i nie mówię tu o Terminatorze😉 Pozdrawiam.
Andrzej_Ko
..w kwestii samochodu. Koncept „mass simulator” – czyli bezwartościowy ładunek do wyniesienia na rakiecie testowej. Bezwartościowy, bo ryzyko awarii jest wysokie i nikt drogiego satelity nie zawierzy nieprzetestowanej rakiecie. Zwykle stosowane były bloki betonu odpowiadające z grubsza gabarytami i masą satelitom. Musk stwierdził, że bloki betonu są nudne i zrobił sobie reklamę Tesli – w porównaniu z kosztami rakiety auto i blok betonu to takie same grosze, a reklama była głośna. Innymi słowy, gdyby nie wystrzelił auta, wystrzeliłby blok betonu, bo Falcon Heavy trzeba było przetestować tak czy inaczej.
PiotrDomski
Dobry wpis