Mój artykuł wSpiders’Web z dnia 23 stycznia 2019 roku.
Istnieje pogląd, wedle którego blockchain dla świata transakcji i rozliczeń może być tym, czym Internet stał się dla globalnej komunikacji. Czy na podobieństwo protokołów sieciowych, doprowadzi on do transformacji przemysłu energetycznego? Można tu wskazać na podobieństwa z innym trendem, istotnym dla rozwoju współczesnej kultury cyfrowej. Mam na myśli programy peer-to-peer, które na początku naszego wieku wstrząsnęły rynkiem muzycznym. Od muzyki do energetyki droga wydaje się daleka, ale warto pamiętać, że ojciec kryptowalut Satoshi Nakamoto, we wpisie z 2009 roku, poinformował, że nowy system elektronicznych płatności nad którym pracuje, będzie opierał się właśnie na idei peer – to – peer. Kilkanaście lat temu, nowe oprogramowanie ułatwiło tworzenie muzyki w domu i dzielenie się nią z innymi użytkownikami. Naruszyło też podstawy systemu, na którego szczycie stała wytwórnia płytowa decydująca o stawkach, kosztach, cenach i dystrybucji muzyki.
Zielona rewolucja
Dzisiaj zamiast plików mp3 możemy w naszych domach produkować elektrony, a do ich przesyłu i dzielenia się z innymi wkrótce mogą nam już nie być potrzebni pośrednicy. Czy współczesny odbiorca energii, wciąż zdany na duże sieci dystrybucyjne – staje się powoli prosumentem? Kimś, kto dysponuje swoimi zasobami bez ograniczeń i współtworzy reguły rynku energetycznego? Uważam, że tak. A jeśli nawet jeszcze nie dzisiaj, to stanie się nim w ciągu kilku lat. Równolegle z blockchain rozwija się nasza świadomość ekologiczna, a blockchain i zielona energia ze sobą współgrają. Jesteśmy na początku zmiany – rynek energetyczny będzie się dalej decentralizował, bo uniezależniamy się od paliw kopalnych, które wymagają ciężkiego sprzętu i równie ciężkich pieniędzy. W porównaniu do wydobycia ropy i węgla, przetwarzanie energii słonecznej i wiatrowej to – po koniecznych, początkowych inwestycjach – niemal zabawa gadżetami technologicznymi. Nowy sposób dystrybuowania i produkcji – w warunkach domowych – jeszcze bardziej ją spersonalizuje. Energia słoneczna i wiatrowa dopiero zaczynają być alternatywą dla energii pozyskiwanej tradycyjnymi sposobami. Nie korzystamy jeszcze masowo z przydomowych stacji ładowania baterii zasilających samochody. Ale panele solarne umieszczane na dachach, stają się częścią krajobrazu podmiejskich osiedli na całym świecie. Ogrzewamy nasze mieszkania w nowy sposób.
Mikrosieci i smart grids
Coraz liczniejsze mikrosieci – podmioty odpowiedzialne za pozyskiwanie i dystrybucję zielonej energii – można nazwać elektrowniami nowej generacji. Są one odrębnymi jednostkami o charakterze wirtualnej elektrowni, a ich udziałem są moce kilku megamegawatów. Dostępne technologie pozwalają na dołączanie do mikrosieci szeregu źródeł energii, zarówno odnawialnej, jak i konwencjonalnej. W takich mikrosystemach można wykorzystywać wszystkie technologie elektryczne, ciśnieniowe i grawitacyjne. Jako zrównoważone źródła energii sprawdzają się zarówno w gorącym klimacie, w Australii czy Afryce, ale również odpowiadają na potrzeby energetyczne takich miejsc jak Alaska. Zwolenników niezależnych sieci energetycznych przybywa zarówno w krajach o dużym stopniu rozwoju, jak i na obszarach słabo rozwiniętych. Warto tu wspomnieć o rozwijającym się zjawisku smart grids, czyli sieciach elektroenergetycznych cechujących się zaawansowaną technologiczną inteligencją. Mamy w tym przypadku do czynienia z systemem mierników energii, które zapewniają komunikację między wszystkimi uczestnikami rynku energetycznego. Ideą jest tu więc połączenie producentów, dystrybutorów i odbiorców w jedną sieć i wyposażenie jej w inteligentne systemy pomiarów. Smart grids to przykład, jak nowoczesna technologia może prowadzić do ekonomicznej efektywności, którą odczuwa we własnej kieszeni przeciętny użytkownik.
Mikrosieci oznaczają dużą wydajność, bo instaluje się je zwykle w bezpośrednim sąsiedztwie obiektów, które korzystają z wyprodukowanej energii. Taka maksymalna optymalizacja produkcji i popytu oznacza przy okazji dużą zmienność w produkcji i magazynowaniu. Aplikacje oparte na blockchain mogłyby się okazać idealne właśnie do optymalizacji zjawisk o dużej zmienności.
Dzielenie się dobrą energią
Współczesny system energetyczny zyskuje więc konkurentów – niezależnych producentów, którym kibicuje klient nowego typu – oczekujący pełnego dostosowania usług do jego oczekiwań. Zresztą to właśnie on, w całym tym procesie zmiany, stanie się w przyszłości mikroproducentem. Wyprodukowaną w przydomowych warunkach energią będzie mógł się dzielić z innymi. Pisałem już o zjawisku „shared economy”, czyli nowym podejściu do biznesu, gdzie wartością i podstawą działania staje się wymiana. Rynek energetyczny także może mieć swoje Airbnb czy swojego Ubera. Właściciel punktu ładowania samochodu będzie go udostępniać innym kierowcom, ustalając wcześniej warunki, łącznie oczywiście z cenami. Pozwoli mu to na pokrycie kosztów związanych z zakupem urządzenia.
Blockchain likwiduje pośredników
Jako technologia transakcyjna, blockchain może z powodzeniem być używany do płatności i operacji handlowych związanych z rynkiem energii. Co tu jest sednem, to fakt, że transakcje mogłyby dokonywać się bez finansowych pośredników. Upraszczałby się więc cały proces dystrybucji i płatności, przez bezpośrednie połączenie producentów z konsumentami. Te role z czasem dążyłyby do ujednolicenia – taki zdecentralizowany model ma naturalnie duży potencjał, by generować oszczędności dla klienta indywidualnego.
Blockchain zapewniłby członkom danej społeczności energetycznej automatyczny dostęp do informacji w czasie rzeczywistym. Dzięki temu gmina, która wyprodukowała nadmiar energii, mogłaby ją udostępnić gminie, która akurat zmaga się z jej niedoborem. Nawet indywidualny użytkownik, będący właścicielem ogniwa na dachu, mógłby udostępnić nadmiar wyprodukowanej energii do pobliskiego bloku. Takie inteligentne kontrakty pomagają w tym przypadku zachować równowagę między podażą a popytem.
W czasie rzeczywistym, użytkownik decydowałby o tym, ile energii chce kupić lub udostępnić, albo samodzielnie wytworzyć.
Obecnie dystrybucja energii elektrycznej jest scentralizowana i wielowęzłowa, a w procesie uczestniczy wielu pośredników: producenci energii, operatorzy sieci przesyłowych, sprzedawcy. Nie można zapominać też o bankach, które odpowiadają za obsługę płatności. To wszystko naturalnie wpływa na ceny prądu. Nowe rozwiązania mogłyby sprawić, że indywidualny klient stałby się po prostu „węzłem” sieci, która nie wymaga pośredników ani do produkcji, ani dystrybucji i sprzedaży. Nic zresztą nie stoi na przeszkodzie, by do sieci należeli użytkownicy o różnym statusie: mogą to być detaliści, producenci, przedsiębiorstwa użyteczności publicznej.
Nowy biznes energetyczny
Według szacunków Światowej Rady Energetycznej w 2025 roku zdecentralizowana energia, oparta na źródłach odnawialnych, będzie miała 25 procent udziału na rynku. Póki co, zaczynamy obserwować kolejne inicjatywy, które w decentralizacji widzą przyszłość energetyki. W 2016 roku, w Nowym Jorku przeprowadzono pierwszą próbę obrotu energią za pomocą systemu blockchain między sąsiednimi gospodarstwami domowymi. Widzimy więc z jak ze świeżym zjawiskiem mamy do czynienia. Firmy technologiczne – szczególnie te, które należą do środowiska startupów – wierzą jednak w zmianę. I przekonują do swojego stanowiska przedstawicieli koncernów, które współtworzą tradycyjny rynek. Fundacja Energy Web Foundation traktuje blockchain jako open-source dla rynku energii elektrycznej. Duże międzynarodowe koncerny energetyczne w jej rozwój zainwestowały już ok. 2,5 miliona dolarów. Wiele z nich uruchamia własny blockchain do prowadznia rozliczeń energii (gdzie obecne systemy bilingowe mają za małą przepustowość), a np. testowana sieć Kovan w EWF umożliwia przeprowadzenie do tysiąca transakcji na sekundę (w planach jest przepustowość do miliona transakcji).
Z kolei australijskiej platformie Power Ledger udało się pozyskać środki finansowe o wartości około 28 mln dolarów. Firma pracuje nad rozwiązaniami, dzięki którym budynki, za sprawą zespołów paneli słonecznych stałyby się mikroelektrowniami. W Australii jest już ponad 1,5 mln wytwórców energii pochodzącej z domowych instalacji fotowoltaicznych. Power Ledger wynagradza producentów energii w kryptowalucie, a środki na rozwój swojego biznesu pozyskuje, sprzedając kryptowalutę w ramach tzw. Initial Coin Offering (ICO).Z kolei Enerchain jest systemem typu peer-to-peer do hurtowego handlu energią, który rozwija firma Ponton. Uzyskała ona finansowanie od dużych koncernów energetycznych. Platforma będzie synchronizować procesy między operatorami systemu przesyłowego a dystrybutorami. Blockchain umożliwia tu „znakowanie” każdej wyprodukowanej i zużytej jednostki energii, automatyczne zapisanie transakcji i jej rozliczenie w wirtualnym portfelu. Wspomagany przez grupę energetyczną Nuon (należącą do grupy Vattenfall), startup Powerpeers pozwala na bezpośredni obrót energią elektryczną pomiędzy dowolnymi, zarejestrowanymi użytkownikami. Aplikacja i jej właściciel przejęły praktycznie całość operacji takich jak rozliczenia i podpisywanie umów.
Powiązane artykuły
– Blockchain może przemeblować nasze życie
–Sztuczna inteligencja to nowa elektryczność
– Dlaczego tak bardzo zależy nam na technologii blockchain?
Jacek Czyz
W obliczu łańcucha bloków tradycyjny rząd 1.0 staje się przestarzały jako model zarządzania, zwłaszcza gdy dostrzeżemy możliwość przejścia od paternalistycznych struktur, z uniwersalną strategią, do bardziej granularnych, spersonalizowanych form rządu.
Andrzej_Ko
Jedyne co mnie martwi w rozwiązaniach blockchainowych to problem kluczy prywatnych. Wystarczy spojrzeć na ilość 'martwych’ bitcoinów (utracone portfele, zapomniane hasła). Ułatwieniem byłoby gdyby kluczem prywatnym był profil zaufany, podpis elektroniczny lub jakaś forma biologicznej identyfikacji.
TomekSz
W tradycyjnych rozwiązaniach bazodanowych istnieje zawsze zaufany podmiot, który kontroluje bazę i jest pośrednikiem we wszystkich operacjach na niej. Jeśli jego eliminacja jest ulepszeniem, a nie podyktowaną modą fanaberią, wtedy blockchain ma sens. Na przykład baza stanów kont bankowych i transakcji albo system zliczający głosy. Kiedy jednak blockchain podtrzymuje zbyt słaba moc obliczeniowa, wtedy jest on podatny na ataki, w konsekwencji stanowiąc rozwiązanie prawdopodobnie gorsze od tradycyjnego: lepszy już zaufany podmiot w tradycyjnym systemie niż podatny na fałszerstwo blockchain.
Ponadto w każdym zastosowaniu, w którym blockchain przechowuje dane z realnego świata, pozostaje do rozwiązania kwestia weryfikacji wprowadzanych danych. Wyeliminowaliśmy element zaufania do podmiotu gwarantującego autentyczność bazy, ale problem wprowadzania do niej fałszywych danych pozostaje. Tego blockchain już nie rozwiąże.
Ponieważ nadzieje i złudzenia odnośnie zastosowań blockchaina są wielkie i pęknięcie bańki cenowej ich zupełnie nie zachwiało, uważam, że bańka mentalna na krypto ciągle trwa. Wyratują ją przed bolesnym pęknięciem tylko spektakularnie udane pojedyncze wdrożeniach blockchainów (na to liczę mniej) albo wielki sukces samego Bitcoina w jednym ze swoich rdzennych zastosowań (na to liczę bardziej). W przeciwnym wypadku domek z kart runie.
TomekSz
https://www.forbes.com/sites/bernardmarr/2018/01/22/35-amazing-real-world-examples-of-how-blockchain-is-changing-our-world/#595102d443b5
PiotrKisz21
Dokładnie ! I to jest właśnie killer app na blockchain
Andrzej_Ko
Co ciekawe był już przypadek, że kontrolę nad blockchainem jednej z kryptowalut przejęła kontrolę jedna organizacja. Wystarczy kontrolować 50% + 1 węzłów. Więc wcale blockchain nie jest taki bezpieczny i niezależny jak go się reklamuje.
Krzysztof C
Czytałem kiedyś trochę nagłówków z Hacker Noon i miałem nieodparte wrażenie że blockchain rozwiąże wszystkie problemy tego świata 😉
AKieszko
Maszyny coraz mądrzejsze a ludzie coraz głupsi, ale czasy.
Oniwaban
.. ale jak? Na blockchainie? Jak system bilingowy?
Norbert Biedrzycki
Blockchain is struggling to emerge from pioneering age. Still no killer app except crypto @McKinsey
Czesław
Dobry wpis. Na czaseie ale w PL to sie nie uda
Zwierzak
Czy to znaczy że powinniśmy odłączyć się od sieci i rzucać kable do sąsiada, żeby się łączyć w mikrosieć? To nie możemy używać blockchain do rozliczania naszej wyprodukowanej energii wysyłanej do zwykłej sieci energetycznej? Artykuł zdaje się sugerować, że jak blockchain to najlepiej mikrosieć – właściwie dlaczego? Nie można tego zrobić na obecnie działających systemach transakcyjnych?
Adam T
Panie Norbercie. A który był pierwszy? Pana artykuł na Spider’s Web czy tutaj?
https://www.spidersweb.pl/2019/01/blockchain-internet-energii-elektrycznej.html
Norbert Biedrzycki
Moj artykuł tutaj. Potem wpis na Spider’s Web
Norbert Biedrzycki
Ten tutaj, potem na Spider’s Web