Automatyzacja nie zniszczy wszystkich biurek

W powszechnej opinii robotyzacja doprowadzi w przyszłości do destrukcji rynku pracy. Chociaż jestem pewien, że zmiany na tym obszarze są nieuniknione, to nie uważam, że muszą one mieć jednoznacznie negatywny wydźwięk. Wchodzimy bowiem w epokę zupełnie nowych umiejętności, a technologia zrodzi popyt na nowych specjalistów.

Norbert Biedrzycki Automation will not destroy all desk jobs blog

Pisałem już o popularnych mitach dotyczących Sztucznej Inteligencji. Jeden z najbardziej rozpowszechnionych dotyczy kwestii rynków pracy. Wedle popularnej tezy czeka je wstrząs, a nawet stopniowa erozja. Bez względu na to, czy czekają nas zmiany gwałtowne, czy ewolucyjne, zachowanie obecnego status quo wydaje się trudne. Na rozwoju technologii skorzystają może korporacje, ale nie pracownicy – twierdzą pesymiści. Robotyzacja dla przemysłu i usług ma w ich opinii oznaczać masowe zwolnienia i likwidację wielu stanowisk. Sądzę, że faktycznie musimy wszyscy przygotować się na zmiany, natomiast chcę w tym tekście wykazać nie muszą one być tak jednoznacznie negatywne. A nawet wręcz przeciwnie: Sztuczna Inteligencja będzie generować sporo nowych miejsc pracy, wpływać na powstawanie nowych stanowisk i ról zawodowych. Cenione będą też nowe umiejętności.

 

Politycy w świecie Sztucznej Inteligencji

Czytając publikacje o tym, jak na rynek pracy może wpływać automatyzacja i robotyzacja, natknąłem się na sugestywna wizję dziennikarza Bena Tarnoffa przedstawioną w The Guardian. Tekst mnie zainteresował, bo chociaż autor nie kryje niepokojów, nie zatrzymuje się jednak na pesymistycznych uproszczeniach. Szuka też możliwych, a nawet koniecznych rozwiązań, które mogą łagodzić negatywne skutki robotyzacji. W artykule „Robots won’t just take our jobs – they’ll make the rich even richer”, autor twierdzi, że nowa technologia może przynieść wiele korzyści dla rozwoju społeczeństw, ale też nieść zagrożenia. Bez regulacji wprowadzonych przez polityków i ekonomistów, apokaliptyczne wizje mogą stać się faktem już za dziesięć lat – twierdzi Tarnoff. Ale tu pojawia się istotna według mnie refleksja dziennikarza dotycząca kwestii regulacji. Krytycy współczesnych procesów technologicznych zapominają, że żadne zmiany, tym bardziej dotyczące dużego rynku pracy, nie mogą następować bez mechanizmów prawnych czy ustawodawczych. To, że rewolucja technologiczna potrzebuje ustawodawczego wsparcia jest dla mnie jasne. Zadaniem każdych wprowadzanych regulacji jest przecież zapobieganie negatywnym procesom, które należy przewidywać – bez względu na to, czy wierzymy, że wystąpią, czy nie.

 

Podatki od robotów

Zagrożeniem, na które wskazuje Ben Tarnoff ma być wykluczenie społeczne wielu grup zawodowych. Gdy technologia staje się coraz doskonalsza, a udział kosztów pracy w procesie tworzenia kapitału się systematycznie zmniejsza, korporacje zarabiają coraz więcej. Przeciętny pracownik nie staje się jednak beneficjentem tego procesu. Zwiększające się zyski, które są owocem większej efektywności trafiają bowiem wyłącznie do kieszeni inwestorów, właścicieli firm i nie będą reinwestowane w ludzi, czy w formie zwiększenia płac, czy dodatkowych szkoleń, rozwoju. Cały ten proces może przynieść drastyczne konsekwencje, łącznie z „buntem mas”. Bogaci mieliby więc coraz bardziej izolować się od reszty społeczeństwa, zamieszkiwać luksusowe, zamknięte enklawy, a pozbawieni pracy, przedstawiciele niższej i średniej klasy sięgać po radykalne rozwiązania, łącznie z użyciem siły. W tym ponurym scenariuszu technologia służy więc klasie uprzywilejowanej i staje się jakością „polityczną”.Co mogłoby zapobiegać tym apokaliptycznym scenariuszom? Według autora artykułu, może to być chociażby polityka podatkowa. Opodatkowanie robotów pozwoliłoby na wygenerowanie środków pozwalających na przekwalifikowanie zagrożonych pracowników lub zapewnienie im dochodu gwarantowanego. Do takich wniosków dochodzą już dzisiaj zarówno politycy unijni we Francji, jak i Bill Gates.

 

Automatyzacja to nie automatyczna katastrofa

Czy jednak, tak naprawdę, jest się o co martwić? Teza, że robotyzacja może doprowadzić do likwidacji wielu stanowisk pracy nie jest aż tak oczywista, jakby mogło się wydawać. Coraz liczniejsze badania, które prowadzi się na ten temat (przykładem może być cytowany przezThe Guardian i inne media raport Forrestera) pokazują zjawisko z wielu perspektyw i burzą popularne przekonania. Liczby nie są jednoznaczne. Natknąłem się co prawda na opinie, że istnieje 50 procentowa szansa na to, że w okresie 45 lat urządzenia korzystające z dobrodziejstw Sztucznej Inteligencji będą w stanie wykonywać WSZYSTKIE ludzkie działania, a w okresie 120 lat zautomatyzowane zostanie każde miejsce pracy. Wedle opinii oksfordzkiego profesora Michaela Osbourne specjalizującego się w problematyce machine learning, w ciągu najbliższych 20 lat maszyny mogą zastąpić około 47 procent naszych miejsc pracy. Innymi słowy, człowiek nie będzie miał nic do roboty. Na dzisiaj przemawiają do mnie jednak prognozy analityków, według których maszyny w ciągu najbliższych czterech lat mogą wyeliminować ok. 6 procent miejsc pracy. Nie jest to ciągle zatrważająca liczba, biorąc pod uwagę korzyści i możliwości, które mogą się pojawić. Szacuje się, że w Stanach Zjednoczonych automatyzacja spowoduje stratę 9,1 mln miejsc pracy do 2025 roku. Szacowany potencjał miejsc pracy do automatyzacji w Japonii to 55%, Indiach 52%, Chinach 51% a w USA 46%. W mojej ocenie ciągle nie jest to dużo.

 

Norbert Biedrzycki blog Pic1

Rysunek 1: Potencjał automatyzacji gospodarki globalnej jest różny w różnych krajach. Źródło: McKinsey Global Institute

 

W tym miejscu chciałbym wskazać obszary, gdzie sprawy nie dość, że nie wyglądają ponuro, to jeszcze zapowiadają się dość interesująco.

 

Nie wszyscy muszą się martwić.

W rozważaniach dotyczących rynku pracy ważna jest szersza perspektywa, która uwzględnia chociażby takie czynniki jak: charakter wykonywanej pracy, rodzaj stanowisk i wykształcenie pracowników. O tym, że to wszystko ma znaczenie, świadczy przykładowo opracowanie McKinsey Global Institute. Przyglądając się poniższym danym, szybko można spostrzec, że potencjalnie negatywne skutki robotyzacji i automatyzacji mogą dotyczyć określonych grup pracowników. O swoją przyszłość mogą więc martwić się kierowcy (wydaje się to jasne, gdy weźmiemy pod uwagę dynamiczny rozwój technologii pojazdów autonomicznych). Natomiast negatywne zmiany w niewielkim stopniu dotkną lekarzy, prawników, nauczycieli. Można podsumować to tak: prace, w których liczą się relacje międzyludzkie, kreatywność, inteligencja emocjonalna zagrożone nie będą, a nowoczesna technologia może być nawet poważnym sprzymierzeńcem w trakcie wykonywania wielu czynności zawodowych.

 

Norbert Biedrzycki blog Pic2

Rysunek 2: 60% wszystkich zawodów ma co najmniej 30% czynności technicznych możliwych do automatyzacji. Źródło: McKinsey Global Institute

 

Roboty trzeba naprawiać

Przyglądając się możliwościom związanym z pracą przyszłości, można dojść do banalnego wniosku.  Jeśli prawdą jest, że powszechna robotyzacja stanie się faktem, to oznacza, że nawet najnowocześniejsze maszyny będą narażone na usterki, ich oprogramowanie będzie wymagało aktualizacji, a serwisowanie będzie generowało produkcję nowych części, urządzeń i konieczność ich montażu. Spora grupa specjalistów, którzy dzisiaj nie stanowią nawet odsetka wśród grup zawodowych, musi prędzej czy później zadebiutować na rynku pracy. Są branże, które staną się beneficjentem tego procesu w pierwszej kolejności: przemysł motoryzacyjny, transport, logistyka, elektronika, robotyka czy energia odnawialna. Pojawią się nowi producenci, inżynierowie, serwisanci, profesjonaliści wyposażeni w nowe kompetencje zatrudniani w wielu nowych firmach. Niektóre badania wskazują, że każdy robot generuje średnio trzy nowe stanowiska pracy (na nie powołuje się międzyinnymi Mynual Khan w swoim artykule dotyczącym zmian, jakie nas czekają. https://techcrunch.com/2016/05/13/robots-wont-just-take-jobs-theyll-create-them)

 

Musimy się od kogoś uczyć

Wraz z robotyzacją wzrośnie zapotrzebowanie na nowe umiejętności techniczne. Bardzo ciekawą grupę nowych profesjonalistów będą tworzyć trenerzy, czyli osoby odpowiadające za nauczanie całych systemów Sztucznej Inteligencji. Będą to osoby łączące wiele kwalifikacji i kompetencji: programisty, psychologa, coacha. Trenerzy nie muszą zajmować się tylko ludźmi, pomagając im w zrozumieniu jak działa najnowsza technologia, jak obsługiwać dany sprzęt. Google już dzisiaj zatrudnia specjalistów, których głównym zadaniem jest uczenie urządzeń pracujących na podstawie algorytmicznej, szybszego i sprawniejszego działania.

Trenerzy będą więc współpracować z algorytmami czy sieciami neuronowymi dbając o to, by te ostatnie coraz lepiej rozumiały i odwzorowywały ludzkie zachowania. Chatboty, czyli narzędzia, które zdominują rynek obsługi klienta, będą przechodzić lekcje interakcji z człowiekiem, tak by komunikacja była naturalna, czyli obejmowała całą gamę zachowań, łącznie z ludzkimi emocjami. Algorytmy będą więc trenowane, by zachować się odpowiednio w sytuacjach komplikujących nasze życie. Jeśli zgubię dokumenty, przebywając w jakimś bezzałogowym hotelu na końcu świata pierwszy kontakt jaki nawiążę, będzie to zapewne kontakt z chatbotem lub fizycznym robotem na biurkiem recepcji. Jego zadaniem będzie uspokojenie mnie, analiza sytuacji, udzielenie mi odpowiednich wskazówek, psychiczne wsparcie, skierowanie do właściwych osób. Kontakt z takimi maszynami to nasza przyszłość. By nie był on zubożony o ludzkie emocje będą potrzebni właśnie specjalni trenerzy. Będą zatrudniać ich też koncerny produkujące osobistych asystentów, takich chociażby jak Alexa, która pyta nas o nasze zdrowie i samopoczucie. Przy okazji: stwierdzenie, że maszyny nigdy nie będą zdolne do przeżywania ludzkich emocji i uczuć, staje się w tym momencie dyskusyjne. Ale to temat na osobny tekst.

 

Etycy nowych czasów

Unia Europejska od początku tego roku pracuje nad rozporządzeniami, które miałyby chronić konsumenta przed niepożądanym działaniem Sztucznej Inteligencji. Nowe przepisy (mogą wejść w życie już w 2018 roku) mają między innymi określać zasady orzekania na rzecz osób, ponoszących szkodę w wyniku działania urządzeń pracujących wyłącznie w oparciu o algorytmy. Oprócz tego, nowe regulacje mają dotyczyć udostępniania naszych danych osobowych maszynom (o inicjatywach ustawodawczych Unii Europejskiej, które są konieczne dla naszego poczucia komfortu i bezpieczeństwa przeczytasz przeczytasz tu). Przy okazji, w tej interesującej sytuacji pojawia się miejsce na nowe kompetencje, a nawet stałe stanowisko pracy. Będzie je piastować osoba, której zadaniem będzie bieżący monitoringi treści generowanych przez chatboty, czy obserwowanie czynności wykonywanych przez roboty. Nowi etycy będą więc sprawdzać aplikacje i maszyny pod kątem wystąpienia możliwych komplikacji prawnych. Osoby te z pewnością mogą liczyć na zatrudnienie w firmach świadczących usługi telekomunikacyjne i wszelkich podmiotach zajmujących się zautomatyzowaną obsługą. Etyków do pracy werbuje już dzisiaj Google (w Londynie powołał specjalny oddział DeepMind Ethics and Society zajmujący się szeroko pojętymi kwestiami etycznymi związanymi ze Sztuczną Inteligencją). I będą na nich zgłaszać zapotrzebowanie te wszystkie firmy, które do wytwarzania swoich produktów i usług używają robotów, botów czy wirtualnych asystentów.

 

Zbieracze danych

Cała Sztuczna Inteligencja pracuje w oparciu o przetwarzanie masy danych. Niektóre z nich należy urządzeniom po prostu dostarczyć. Przykładem może być proces, w którym urządzenia uczą się rozpoznawania ludzkiej twarzy, bazując na wielkich zbiorach fotografii. W przyszłości będą potrzebni pracownicy, których jedynym zadaniem będzie gromadzenie danych, po to by móc nimi „nakarmić” maszyny czy wszelkiego rodzaju urządzenia operujące w oparciu o duże zbiory rozmaitych informacji. Zapotrzebowaniu na dane może wykreować całą branżę, która będzie systematycznie generować masowe miejsca pracy.

 

Norbert Biedrzycki blog Pic3

Rysunek 3: Sztuczna inteligencja i automatyzacja stworzą popyt na nowe miejsca pracy. Źródło: analiza McKinsey

 

Technologia zmienia wszystko

Wymieniłem zaledwie kilka przykładów, ale jestem przekonany, że proces tworzenia się zapotrzebowania na nowych specjalistów nie będzie miał granic.

Sztuczna Inteligencja jest złożonym trendem. Stwierdzenie, że konieczną konsekwencją automatyzacji procesów biznesowych będzie naruszenie porządku społecznego jest prawdą połowiczną. Trudno oczywiście orzekać, czy stuprocentową rację będą mieli ci, którzy twierdzą, że każde zlikwidowane w wyniku robotyzacji stanowisko zostanie zastąpione trzema nowymi. Pewne jest natomiast to, że Sztuczna Inteligencja stworzy szansę milionom ludzi, uwalniając ich od powtarzających się czynności, motywując do zdobywania nowej wiedzy, budząc intelektualne wyzwania, ucząc zupełnie nowych rzeczy. Nowa technologia, która przykłada rękę do ewolucji, która się dzieje, nie jest ani dobra, ani zła. Może stać się taką w we właściwych lub niewłaściwych dłoniach.

 

Norbert Biedrzycki blog Pic4

Rysunek 4: Kluczowe wnioski z kilku ostatnich raportów dotyczących wpływu automatyzacji i sztucznej inteligencji na miejsca pracy. Źródło: indywidualne reporty

 

Powiązane artykuły:

– Szukasz większych zysków? To zacznij się ze mną dzielić

– Czy gwarantowany dochód podstawowy będzie koniecznością?

– Czy maszyny odróżniają dobro od zła?

– Trwałe połączenie technologii z człowieczeństwem

– Bańka internetowa 2.0

 

Skomentuj

35 comments

  1. Alibaba

    A myślisz, że po co Microsoft straszy ludzi przed ML? I jak do tego dołoży się to, że są jedną z firm, która pompuje miliardy rocznie w rozwój tej technologii, to wynik jest jasny, że chodzi o kasę, bo chcą być tym rycerzem na białym koniu, który to „ujarzmił” 🙂 A to i tak bardzo prosta algebra liniowa, póki co ML nie wszedł w nic bardziej skomplikowanego typu quantum 🙂

  2. CzarekZ23

    Wiadomo też powszechnie, że Chiny, które chcą być liderem, jeśli chodzi o technologie sztucznej inteligencji, intensywnie pracują nad dronami (ze szczególnym uwzględnieniem dronów, które operowałyby grupowo, w tzw. rojach) zdolnymi do przenoszenia pocisków samosterujących i samodzielnie wyszukujących cele.

    • Norbert Biedrzycki  

      In 2019, AI will expand to cover new dimensions such as media, healthcare, retail, manufacturing, communication, research – in fact, almost every area of modern life has the potential to be influenced by AI applications.

      In 2019, AI will expand to cover new dimensions such as media, healthcare, retail, manufacturing, communication, research – in fact, almost every area of modern life has the potential to be influenced by AI applications.

  3. Acula

    Szerokie wprowadzenie AI wiąże z ewolucją w zatrudnieniu. Znikną niektóre zawody, pojawią się nowe. 65 % dzieci dziś rozpoczynających naukę, zakończy ją z dyplomami nieistniejących dziś specjalności.

  4. TomaszKik

    Nie ma czegoś takiego jak sztuczna inteligencja, szczególnie w autonomicznych pojazdach. Nawet ciężko mówić obecnie o algorytmach sztucznej inteligencji bo to nazwa marketingowa i większość systemów nie spełnia i wrecz nie może spełniać technicznych kryteriów by tak je nazwać. W szczególności systemy decyzyjne w autonomicznych pojazdach w żadnej mierze nie spełniają kryteriów by stwierdzić, że zastosowano tam algorytmy sztucznej inteligencji.

  5. CabbH

    Ależ tu nie o niszczenie ludzkości chodzi ale o problemy pojedynczych jednostek. Taki przykład: masz autonomiczny samochód. W garażu uległeś wypadkowi i w brzuch wbił Ci się kawałek blachy. Wsiadasz do takiego auta, ale nigdzie nie pojedziesz, bo Siri powie Ci że musisz najpierw zapiąć pasy lub że zanim zamknie drzwi najpierw umyj drzwi (które ubrudziłeś krwią)…

  6. CabbH

    Raymond Kurzweil, genialny futurysta ale też jedna z najbardziej prominentnych osób w Google LLC w 2005 pisał o możliwości stworzenia świadomego cyfrowego bytu. O ile jeszcze 10 lat temu, jego idee z ksiąski How to Create a Mind, traktowano jako czystą futurystkę, dzisiaj stają się praktycznymi pytaniami jak widać z tego artykułu.

  7. PiotrKisz21

    I tak dzisiaj jesteśmy bardzo uregulowani. Banki już dziś stosują algorytmy skoringowe – natomiast koniec końców wszyztko ureguluje rynek. Jeśli okaże się że te algorytmy są lepsze niż poprzednia generacja to jakiś gracz podejmie ryzyko, i będzie ich używał. Już dziś działa to we fraudach na kartach. Ryzyko kredytowe tez zacznie dzialac:) już dziś można pokazac, ze wariancja ludzkiej decyzji jest bardzo wysoka. Ponadto nie można do końca pokazac czym tak naprawdę jest spowodowana. Tutaj raczej rozumiem kwestie odpowiedzialności, i kiedy ubezpieczyciele zrobią odpowiedni produkt. Osobiście jestem za wyborem człowieka na początku – wybierasz ścieżkę automatyczna czy ręczna – ze wszystkimi konsekwencjami – również cenowymi takiej decyzji. Jeśli bedxie taniej jestem przekonany ze 95% ludzi wybierze opcje tańsza:)

  8. Andrzej_Ko

    Najbardziej newralgiczny moment to napięcie między autonomią człowieka, firmy, rządu, a autonomicznymi maszynami, upoważnionymi (masowo) do podejmowania decyzji za ludzi/zbiorowoścj lub w ich imieniu. Branża nie ma tu znaczenia.

  9. Krzysztof C

    Mozna byłoby pomyśleć o okresie testowania tych reguł przez środowisko do którego ta logika jest adresowana. Mozna sobie wyobrazić „generic” platformę symulująca takie rozwiązania, odpowiedz zwrotna dawałaby rozwiązania … i zbierała ewentualne uwagi … troszkę tak jak konsultacje społeczne ale upublicznione online

  10. PiotrDomski

    Pod względem rozwiązań to faktycznie na razie brak, jednak pod względem dyskusji to wydaje się, że UK jest krok lub dwa do przodu.

  11. PiotrDomski

    Regulacja algorytmicznego podejmowania decyzji (bo chyba tego dokładnie dotyczy problem) jest bardzo skomplikowany. I o ile całym sercem jestem za tym by wprowadzać kolejne bezpieczniki, to trochę nie wierzę w mechanizmy „one-size-fits-all”. Automatyzacja decyzji pojawia się w bardzo różnych, i to zdecydowanie odmiennych od siebie obszarach – od sądownictwa, bankowości po pomoc socjalną. I każdy z tych obszarów ma swoje środowisko instytucjonalne i regulacje. Szukałbym bezpieczników w istniejących mechanizmach, udoskonalał je niż wprowadzał jak to chcą niektórzy Urzędy, komisja ds. algorytmów. Algorytm też algorytmowi nierówny i konsekwencje decyzji mogą być bardzo różne. Czym innym jest przyznanie scoringu kredytowego a czym innym wskazanie, że ktoś może popełnić welfare fraud. O ile więc na jakimś retorycznym poziomie warto rozmawiać o etycznych problemach algorytmów. To w praktycznym ujęciu, należy raczej przyglądać się procesom automatyzacji decyzji w każdemy kolejnym obszarze z osobna.

  12. Andrzej44

    W przyszłości liczyć się będą cztery główne kategorie umiejętności – interpersonalne, społeczne, systemowe oraz poznawcze. Na rynku pracy potrzebni będą przede wszystkim ludzie chcący się uczyć. Większym popytem cieszyć się będzie umiejętność logicznego myślenia, dedukcji czy współdziałania, niż wąskie specjalizacje. Za kilkanaście lat tempo przyswajania nowości wielokrotnie wzrośnie, a zawody, które nie będą wymagały ciągłej nauki, po prostu zginą.

  13. TomekSz

    Autonomiczne systemy pomogą nam przekształcać gospodarkę, zwiększać ludzkie możliwości, automatyzować żmudne lub niebezpieczne zadania oraz rozwiązywać niektóre z najtrudniejszych problemów społecznych. Co piąty pracownik wykonujący nierutynowe zadania będzie korzystać już z technologii AI w swojej pracy. Za cztery lata sztuczna inteligencja zwiększy wartość biznesów, w których będzie stosowana, o ogromne pieniądze.

  14. Alibaba

    Roboty nie zabiorą nam pracy, ale technologia mocno zmieni oblicze gospodarki oraz zatrudnienia. Już teraz powinniśmy zweryfikować, jakich umiejętności będą oczekiwać pracodawcy, i znaleźć sposób, aby je w sobie rozwinąć lub nabyć. Jeśli odpowiednio się przygotujemy, cyfrowa transformacja realnie poprawi życie milionów ludzi na całym świecie, zaradzi globalnemu spadkowi wydajności i rosnącej nierówności dochodów.

  15. Jacek Czyz

    Stanowiska pracy w przyszłości będą prawdopodobnie projektowane tak, by łączyły unikalne kompetencje człowieka z efektywnością, którą zapewni maszyna. Kluczowe założenie tych przewidywań jest jednak oparte na tym, że ludzie dostosują się do zmian na rynku pracy, gdyż to, że one nastąpią, jest pewne.

  16. Robert Kaczkowski

    Aż 90 proc. znanych nam obecnie zawodów ulegnie dezaktualizacji. 70 proc. osób prawdopodobnie będzie musiało zmienić sposób wykonywania swojej profesji, a 20 proc. powinno liczyć się z tym, że ich obowiązki przejmą roboty.

  17. Jacek B2

    Wierzę, że dzięki sztucznej inteligencji powstanie więcej miejsc pracy. Będziemy mogli podnieść innowacyjność tego, czym zajmujemy się w pracy. To nie było wcześniej możliwe, teraz zaś będzie – z pomocą sztucznej inteligencji uda się rozwiązać pewne naprawdę trudne i ważne problemy. Niezbędna jednak będzie dalsza edukacja pracowników i przygotowanie ich do nowych zadań oraz współpracy z zaawansowaną technologią.

  18. Jacek B2

    Z pewnością nastąpią zmiany w strukturze pracy. Powstanie wiele zawodów, o których dziś nie mamy pojęcia. Będą powstawały nowe stanowiska pracy w różnych dziedzinach, właśnie w związku z rozwojem sztucznej inteligencji. Temat sztucznej inteligencji i zmian, jakie spowoduje ona w strukturze rynku pracy, jest bardzo ważny. Nie sądzę, żeby jakaś firma była w stanie zaproponować samodzielnie adekwatne rozwiązania wszystkich problemów. Razem możemy jednak wiele osiągnąć. Zdecydowanie jednak sztuczna inteligencja jest dla nas szansą, a nie zagrożeniem.

  19. Grzegorz Wiatr

    Bardzo dobrze. Nie ma co dramatyzować. Nie zniszczy – zmodyfikuje i stworzy nowe miejsca pracy. Inne zawody. Do roboty

  20. TomaszK1

    Widzę że jest Pan optymistą. Czytając poprzednie Pana artykuły skłaniałem się do opinii że jednak przyszłość nie jest malowana kolorami dla nas, ludzi i roboty zabiorą nam prace. Skąd taka zmiana?

    • Norbert Biedrzycki  

      Po prostu inny punkt widzenia. Za i przeciw. Teraz ciągle jeszcze ciężko oceniać jaki będzie wpływ. Negatywny czy pozytywny